W naszym kraju nadal większość użytkowników jeździ średnio w roku 10-15 tys. km i myślą, że tak samo mało jeżdżą kierowcy za granicą.
A potem po 5 latach sprzedają swoje odpicowane fury na wschód z przebiegiem 50000 - 75000km, ze wszystkimi pieczątkami
autoryzowanych serwisów wbitymi w książce w idealnym stanie za bezcen, aby znowu kupić sobie nowy wydając majątek -
no bo ich przecież stać. Na dodatek czekają tylko na polskiego handlarza, bo w swoim kraju płacą za używane samochody
mało i na dodatek w ogóle nie ma nimi zainteresowania.
Prawda jest taka, że benzynowy samochód na zachodzie pokonuje średnio 20-30 tys. km rocznie,
a diesel 35-60 tys. Różnice te wynikają z ceny zakupu i lokalnych podatków - aby zrekompensować
cenę auta z silnikiem diesla (wyższą z reguły o ok. 15%) i wyższe podatki za diesla trzeba
przejeździć odpowiednio więcej kilometrów, aby inwestycja w diesla się zwróciła i
żebyśmy w końcu zaczęli na tym zakupie oszczędzać - no bo przecież diesel mniej pali.
Mnożąc te dane przez liczbę lat mamy w przybliżeniu faktyczny przebieg samochodu.
No właśnie. Ale jak tu kupić 3 letnie auto, diesla z przebiegiem 150000 km?
"Toż to złom. Zajeżdżony. Wszystko do remontu. Wszystko. Skarbonka. Studnia bez dna.
Nie, no przecież jak miałem poloneza, nowego z polmozbytu, to już przy 80000 km robiłem remont silnika,
a jak miał 100000 km przebiegu to już w ogóle tragedia, rdza, luzy, dziury, palił tyle samo oleju silnikowego co
benzyny na 100km.
Poszukam takiego trzylatka diesla co ma max. 40000 km, no 50000.
Wtedy mi posłuży jeszcze z 5 lat bezawaryjnie. Musi być ładny, świecący, no i tani.
Jak zaparkuje koło Kowalskiego z naprzeciwka, to mu gul skoczy. Haha, frajerze, zobacz jaki sobie wózek kupiłem,
a jak tanio - hmmm... nie - powiem mu, że kosztował więcej".
Typowy polski handlarz
Typowy polski handlarz dostosowuje swoją ofertę do potrzeb rynku = oczekiwań nabywców i sprzedaje im często lśniący i
wypicowany złom ze skęconym przebiegiem. Dlatego nie warto odrzucać aut tylko dlatego, że mają wyższy przebieg niż byśmy chcieli .
Najczęściej auta z większymi niż przeciętnie przebiegami są bardzo dobrymi ofertami dlatego, że ich przebieg jest autentyczny,
sprzedawca nie ukrywa historii auta, jeździł nim dużo, więc dbał o to, żeby go nie zawiodło i z reguły nie miał wypadku,
a co najwyżej drobne stłuczki czy typowe obtarcia parkingowe, poza tym cena jest zwykle lepsza właśnie ze względu na przebieg -
gdyż to tak naprawdę jedyne kryterium porównawcze dla firm wydających katalogi ze średnimi cenami pojazdów.
Liczniki przebiegów kręci się teraz dużo łatwiej niż kiedyś. No ale przecież można sprawdzić w serwisie.
Tak, ale pod warunkiem, że auto było serwisowane w ASO, a ASO dysponuje europejską bazą danych
(pełną europejską bazą dysponuje w zasadzie tylko kilka marek). Główny problem - Auta serwisowane są w ASO w zasadzie
tylko będąc na gwarancji.
Tak dzieje się u nas i podobnie jest na zachodzie. Tam przecież jako pierwsze powstały warsztaty szybkiej obsługi,
w których można taniej serwisować samochody niż w autoryzowanych stacjach obsługi. Dlatego dwu, trzy letnie samochody
mają średnioroczne przebiegi tak jak podałem powyżej, a potem im starsze auto tym ma już w roku coraz mniej przebiegu;
przykład 5-letni samochód, ma 90000 km przebiegu, a ostatni wpis w serwisie na 80000 km kiedy auto miało dwa lata.
Ciekawe? Potem już przestał jeździć? Nie, raczej przestał serwisować w ASO,
więc można skręcić licznik i wciskać
ludziom bajeczki o niemieckim emerycie jeżdżącym do kościoła. W przypadku starszych aut jest jeszcze gorzej,
bo miały krótsze gwarancje - roczne - i tylko przez rok przyjeżdżał do ASO. Ostatni wpis 45000 km po roku, a po
siedmiu latach ma niecałe 100000 km. Oczywiście jest to możliwe tylko, że takich aut jest 1 na 100, a nie 95 na 100 jak to ma miejsce u nas.
Szansa trafienia takiej okazji jest naprawdę bardzo mała, więc nie łudźmy się, że to akurat my jesteśmy tacy sprytni i znaleźliśmy przysłowiową igłę w stogu siana.
Inna sytuacja jest w przypadku aut powypadkowych, wtedy przebiegi są mniejsze.
Wszystko oczywiście zależy od tego w jakim stopniu auto było rozbite i jak długo stało na parkingu w ubezpieczalni
zanim zostało sprzedane (czasem trwa to nawet rok), ale wg mnie nie warto przedkładać mniejszego przebiegu nad bezwypadkowość.
Zaraz wyjaśnię dlaczego.
Stan techniczny
Nie warto przedkładać mniejszego przebiegu nad bezwypadkowość i stan techniczny auta.
Auta, które naprawdę były nieznacznie uszkodzone nie są na zachodzie wcale takie tanie jak możnaby sądzić.
Takie są też w większości naprawiane. Te, których nie opłaca się naprawiać są oferowane tanio i proszę mi wierzyć,
że mimo tańszej siły roboczej w Polsce, zalewu tanich części i całej masy tzw. "złotych rączek" w postaci blacharzy i
lakierników kupno takiego auta najczęściej skutkuje tym, że nowy nabywca po początkowej euforii,
po następne auto idzie już do salonu nowych samochodów z przekonaniem nigdy więcej nie kupię używanego,
oczywiście jak tylko grata uda się komuś wcisnąć (czyli sprzedać - ufff.. co za ulga).
Pamiętajcie, że nadwozie jest najdroższym elementem każdego auta i nie da się go tak łatwo wymienić jak inne części.
Każdą inną część znajdziemy nową czy używaną i wymienimy. Nadwozia po poważnym wypadku nie doprowadzimy do stanu
fabrycznego lub będzie to kosztowało więcej niż całe auto.
Weźmy inny przykład - dwa identyczne trzyletnie auta z silnikem diesla - jeden krajowy z autentycznym przebiegiem
75000 km i drugi z zagranicy z przebiegiem autentycznym 150000 km. Oba bezwypadkowe. Krajowy ze względu na przebieg i
pochodzenie wyceniany jest o 20% drożej. Który kupić? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi,
gdyż liczy się stan techniczny. Na pewno nie można z góry skreślać auta tylko ze względu na większy przebieg.
Często okazuje się, że ten który ma więcej przebiegu jest wbrew pozorom w lepszej kondycji. Dlaczego?
Auto pierwsze jest eksploatowane głównie w mieście po naszych drogach. Auto pokonywało krótkie trasy,
silnik często nie był rozgrzany odpowiednio, a to na dodatek był to pierwszy turbodiesel w karierze właściciela,
który lubi sobie depnąć i często czuć miłe, wciskające w fotel przyspieszenie. Ograniczenia prędkości są dla innych,
więc często można wcisnąć gaz do oporu, no a potem zahamować z piskiem opon. Dodajmy do tego oszczędzanie na serwisie -
przecież i tak niedługo auto sprzedam. Skutek: zawieszenie do remontu, trzeba zrobić hamulce,
wymienić opony, turbine z
powodu stylu i charakteru jazdy też trzeba będzie wkrótce wymienić. Auto drugie eksploatowane jest głównie na dłuższych
trasach, w większości po autostradach, silnik pracował w optymalnych warunkach, był rzadziej uruchamiany, a użytkownik
stosował się do przepisów i nie preferował ofensywnego stylu jazdy. Skutek: auto jest w stanie technicznym dużo lepszym
niż taki sam egzemplarz użytkowany w kraju z o połowę mniejszym przebiegiem. Na zachodzie panuje wyższa kultura jazdy,
nie oszczędzają aż tak bardzo jak my na serwisach, mają lepsze drogi, a także nie reanimują wraków - moim zdaniem dużo łatwiej znaleźć dobry samochód
używany za granicą. Tylko dla typowego polskiego klienta przebieg 150 tys. km w trzy- cztero- letnim aucie z definicji jest nie do przyjęcia.
Bezpieczna transakcja
Kupując auto najlepiej kupić je bezpośrednio od właściciela figurującego w dowodzie rejestracyjnym lub od
legalnie działającej firmy trudniącej się sprzedażą samochodów. Zawsze na umowie lub fakturze powinno się
wpisywać pełną wartość pojazdu. Jeśli mamy firmę i mamy możliwość odliczenia sobie vat szukajmy aut z
pełną 23% fakturą -
to zawsze pozwoli zaoszczędzić na podatkach. Pamiętajmy, że mając do wyboru dwa auta kosztujące brutto tyle samo,
ale jedno z pełną fakturą vat, a drugie z fakturą vat marża zdecydowanie bardziej opłaca się kupić to pierwsze i
odliczyć vat (w całości lub w części), przez co taki samochód stanie się de facto tańszy o tą kwotę, którą odliczamy.
Kupując auta od firmy na fakturę nie musimy płacić 2% podatku PCC (tzw. podatku od wzbogacenia ;)),
który musimy zapłacić kupując auto od prywatnego użytkownika.
Nie należy kupować samochodów sprowadzonych z zagranicy na umowe in blanco, w której figuruje zagraniczny
właściciel i dopisywani jesteśmy my, a płacimy polskiemu pośrednikowi.
Po pierwsze taka pseudo firma - pośrednik, nie płaci podatków,
nie figuruje na żadnym dokumencie sprzedaży i w momencie jakiegokolwiek problemu z legalnością samochodu możemy tylko
żałować, że zdecydowaliśmy się na zakup w takiej formie.
Kupując auto sprowadzone z zagranicy i nie rejestrowane w Polsce od firmy dostajemy zawsze komplet dokumentów
do rejestracji i nie musimy się sami tym zajmować. To kolejna przewaga zakupu od legalnie działającej firmy.
Nasza filozofia
Nasza filozofia polega na dostarczaniu Naszym Klientom wyłącznie samochodów używanych najwyższej jakości,
starannie wyselekcjonowanych dzięki zdobytemu przez nas doświadczeniu.
Chcemy zapewnić najwyższy komfort zakupu i zminimalizować ryzyko nabycia wadliwego egzemplarza oraz wprowadzić nową
jakość wśród polskich sprzedawców aut używanych o których opinia (nie bez powodu) nie jest najlepsza.
Chcemy pozytywnie wyróżnić się na ich tle i dołożyć swoją cegiełkę do zbudowania ucywilizowanego rynku aut używanych w Polsce.
Naszą firmę od większości innych odróżnia to, że bierzemy odpowiedzialność za auta, które sprzedajemy.
Nie pozwolimy aby wyjechał od nas egzeplarz wadliwy. Myślimy o Twoim bezpieczeństwie, satysfakcji i
zależy nam na tym, abyś polecił nas swoim znajomym.